Dobra książka: Benedict Carey - Jak się uczyć?

Krótka recenzja książki o uczeniu (się).

Spis treści

W dzisiejszym wpisie zrecenzuję moją ostatnią lekturę czyli książkę Jak się uczyć? Benedicta Careya. Nie powiem, żeby ta książka całkowicie zmieniła moje spojrzenie na uczenie innych oraz uczenie siebie samego, jednak co najmniej kilka konkretów się w niej pojawiło i zamierzam je tutaj wylistować. Wbrew typowemu formatowi recenzji, w której zwykle nie powinno się zamieszczać spoilerów, zamieszczam tu również swego rodzaju streszczenie. Po coś w końcu ten blog jest, żeby można było w pigułce czegoś się dowiedzieć. Jestem też dość pewien, że zainteresowane osoby mogą mieć wątpliwości do niektórych wniosków zamieszczonych w moim streszczeniu. A wtedy sięgnięcie do oryginału będzie naturalnym krokiem.

Słowo wstępu na temat czytania książek (a nie na temat samej książki)

Czytelnikom bloga muszę się do czegoś przyznać: czytam bardzo mało książek. Co prawda w dzieciństwie byłem jednym z tych, którzy czytali dla przyjemności, jednak już niedługo później, w późniejszych klasach szkoły podstawowej i w liceum, zaliczałem lektury szkolne na podstawie streszczeń. Nie powiedziałbym, że jestem z tego jakoś szczególnie dumny, ale pamiętam, że wtedy byłem. Wydaje mi się, że trochę w tym było przekory, trochę pecha, a trochę pragmatycznego podejścia do organizacji swojego czasu. Przekory, bo czułem jakąś wewnętrzną niesprawiedliwość, gdy kiedyś nauczycielka zadała nam lekturę na wakacje. To było dla mnie jak złamanie pewnych niepisanych reguł i nie bardzo miałem ochotę się podporządkować. Trochę też było pecha: niektóre długie lektury szkolne przeczytałem jednak uczciwie, na przykład W pustyni i w puszczy Sienkiewicza. Koncept opisów przyrody na całe strony książki był dla mnie tak pozbawiony sensu, że musiało się to odcisnąć na mojej chęci czytania kolejnych lektur. Pamiętam, że czułem się zawiedziony już na końcówce lektury, gdy dotarło do mnie, że w tak długim tekście nie odnalazłem i raczej już nie odnajdę dla siebie ciekawej historii. Mimo tego, że uczciwie przeczytałem całą lekturę i zaliczyłem sprawdzian, nie potrafiłbym sobie teraz przypomnieć szczegółów opowieści, może poza tym, że głównymi bohaterami byli Staś i Nel. Pozdrawiam tutaj przy okazji wszystkie polonistki, które zawsze zgodnie twierdzą, że mają jakąś magiczną metodę sprawdzania wiedzy, która odróżnia tych, którzy uczciwie przeczytali lekturę od tych, którzy przeczytali streszczenie. Nie mają: jeżeli sprawdzian będzie za łatwy, zaliczą go osoby, które czytały streszczenie, a podbijanie poziomu spowoduje, że coraz więcej uczciwych obleje test. Na czytanie lektur szkolnych trzeba też mieć czas, a nie wydaje mi się, żebym w liceum dysponował dużą ilością wolnego czasu: przygotowywałem się wtedy do Olimpiady Informatycznej, jeździłem na obozy naukowe, udzielałem korepetycji i w zasadzie uczyłem się nawiązywać pierwsze sensowniejsze kontakty społeczne (tak, niestety przed liceum czułem się mocno wyobcowany). Mimo tego, że czytam (i wtedy czytałem) szybko, nie jestem pewien czy poświęcenie tego czasu na czytanie, zamiast na ważniejsze wtedy dla mnie sprawy, byłoby optymalnym wyborem.

W życiu dorosłym niestety nadal rzadko czytam książki. Ale te, które czytam, wybieram sam. I tak, nieco przypadkiem, przy okazji podróży po internecie, znalazłem książkę o uczeniu (się). A ponieważ te tematy żywo mnie interesują, “połknąłem” książkę w kilka wieczorów przy różnych okazjach. A skoro przeczytałem ją całą, to już na wstępie mogę napisać, że mi się podobała (inaczej na pewno bym jej nie dokończył). Ponadto, mam wrażenie, że nie jest to bardzo “ciężka”, wymagająca lektura. W ogólności: zamierzam tutaj zachęcić czytelników bloga, aby stali się również czytelnikami tej książki.

Podsumowanie wniosków zawartych w książce

Książka podzielona jest na dziesięć rozdziałów. Powiedziałbym, że każdy z nich zawiera konkretną tezę i opis wybranych przez autora badań na potwierdzenie tej tezy. Początek jest nieco bardziej “techniczny” niż dalsza część lektury: zawiera pewną wiedzę z zakresu biologii na temat mózgu. Powiedziałbym też, że początkowe rozdziały bardziej traktują o pamiętaniu niż o myśleniu.

Czego więc można się dowiedzieć z lektury?

  1. O roli zapominania w procesie uczenia się (to dobrze, że zapominamy).
  2. Że testowanie jest lepszą metodą na uczenie się niż typowe uczenie się (czyli przykładowo, że fiszki działają i że ma duży sens robić testy również z materiału, którego uczeń kompletnie nie zna).
  3. O różnicy między przechowywaniu i wydobywaniu wspomnień. Każde wydobycie wzmacnia i odrobinę modyfikuje przechowywaną wiedzę.
  4. Że rutyna (to samo miejsce, ten sam czas, te same warunki) wcale nie jest najlepszym sprzymierzeńcem w uczeniu się. Przeciwnie: zmiany otoczenia i warunków do nauki sprzyjają lepszemu uczeniu się (tutaj należałoby jeszcze sprawdzić czy pomaga to również dzieciom).
  5. Z jakich konkretnie powodów przerwy w nauce są potrzebne, żeby naprawdę się czegoś nauczyć (a nie jedynie zaliczyć sprawdzian).
  6. O tym, że chwile rozproszenia bywają potrzebne do rozwiązywania trudnych złożonych problemów (co do których wydaje się, że potrzebne byłoby raczej skupienie).
  7. Że mając do nauczenia się kilku rzeczy, lepiej jest często przeplatać ze sobą to czego się uczymy, zamiast sekwencyjnie najpierw uczyć się pierwszej rzeczy, potem drugiej i tak dalej.
  8. O efekcie Zeigarnik (czyli o tym, że przerywanie nauki może poprawiać jej skuteczność).
  9. O roli podświadomości w uczeniu się i dowodzeniu swojej wiedzy.
  10. O (dużej) roli snu w procesie utrwalania wiedzy i umiejętności.

Dlaczego warto przeczytać?

Niektóre z tych wniosków były mi wcześniej znane, ale w książce można znaleźć konkretne wyjaśnienia i przykłady eksperymentów (oraz odpowiednie odwołania bibliograficzne do prac naukowych), które potwierdzają sens tych twierdzeń. Z tej lektury dla siebie wyniosę na pewno kilka odnośników, które będę sprawdzał dalej (u źródła, czytając właśnie te prace i materiały powiązane wokół nich). Książka przywróciła mi część wiary w sens niektórych nauk społecznych i humanistycznych, którą systematycznie traciłem przez ostatnie lata (na przykład przy okazji przeglądania materiałów wokół przygotowania pedagogicznego n.t. psychologii i znanych powszechnie eksperymentów). Podoba mi się, że dość mało jest tutaj wydaje mi się, a więcej jest pytań dlaczego? i czy na pewno?, które tak bardzo lubię.

Autor każdy duży wniosek ilustruje nie jednym, ale co kilkoma przykładami badań. Opisuje powiązania między tymi badaniami, dodaje kontekst historyczny czy chronologię zdarzeń i wplata to w swoją (moim zdaniem interesującą) narrację. Zakładałbym, że jest to raczej lektura dość podstawowa, więc osoby, które zgłębiały tę tematykę przez lata, mogą nie odnaleźć w niej bardzo dużo nowych treści. Dla takich osób widzę też jednak wartość również w przypomnieniu sobie co już wiedzą, wszak odpowiednie powtórki materiału i ponowne odwołania się do już posiadanej wiedzy stanowi kolejne jej ugruntowanie na kolejne miesiące lub lata (zależnie od tego, które to już powtórzenie jest).

Nie wszystkim pewnie przypadnie do gustu, że książka nie jest pisana jako poradnik (na zasadzie Co robić, żeby się lepiej uczyć?), a bardziej jako analiza teoretyczna i przywołanie badań o konkretnych tematach. Są wnioski co działa, a co nie działa, ale każdy czytelnik sam musi to już odnieść do siebie i przełożyć na konkretne akcje do zrobienia. Moim zdaniem to akurat dobrze, ale zwracam na to uwagę, bo domyślam się, że nie każdy czytelnik podzieli mój pogląd.

Jeszcze jedna uwaga na boku

Uważam za karygodny błąd, że tego typu lektur (nie mówię, że konkretnie tej książki), o tym jak należy się uczyć nie przedstawia się ani nauczycielom (na przykład na studiach przygotowania pedagogicznego), ani odpowiednio dojrzałym uczniom. Uczniowie pozostają w całym systemie edukacyjnym (również na studiach) sami sobie w wypracowaniu sobie metod uczenia się. Ci, którzy odnoszą sukcesy, nie wiedzą czy robią to dzięki czy pomimo stosowanych sposobów. Ci, którym się nie udaje, nie wiedzą dlaczego: być może kilka wskazówek na poziomie “meta” pomogłoby im przezwyciężyć trudności. Na długo przed lekturą tej książki miałem już w głowie, że tego typu materiał powinien być przedstawiany na przykład na godzinie wychowawczej. Nigdy nie zdecydowałem się jednak wejść do szkoły na tyle mocno, żeby stać się wychowawcą jakiejś klasy, a nie jedynie nauczycielem na boku, starającym się stać możliwie daleko typowego systemu oraz typowych obowiązków i zwyczajów nauczycieli. Podpisanie umowy o pracę na ułamek etatu ze szkołą było jednym z większych błędów jakie zrobiłem w swoim życiu i będę na pewno bardzo ostrożnym, zanim zdecyduję się popełnić ten błąd raz jeszcze.

Zmiany w moim podejściu do uczenia po lekturze

Jak już wspomniałem na wstępie, radykalnych zmian mojego poglądu ta książka nie wywołała. Mimo to, kilka pomysłów, które zdarzało mi się kiedyś mniej świadomie stosować, zamierzam wykorzystywać teraz w sposób w pełni świadomy. Mam tutaj na myśli częstsze robienie testów (przed i w trakcie prezentowania materiału): moi uczniowie i studenci z przedmiotu Algorytmika olimpijska znają to pewnie pod pojęciem instant-kartkówka. W stosunku do dzieci będę musiał się przemóc do prowokowania efektu Zeigarnik: czyli celowo kończyć naukę za wcześnie, żeby u dziecka pozostał naturalny niedosyt i punkt zawieszenia, który być może będzie zachęcał do powrotu do nauki później. To nie będzie dla mnie łatwe, bo zazwyczaj, gdy kogoś czegoś uczę, mocno się w to “wkręcam” i wokół prezentowanego materiału widzę jeszcze dziesięć pobocznych aktywności, które warto by poruszyć. No ale w uczeniu innych nie chodzi o zaspokojenie nauczyciela czy nawet ucznia, tylko o osiągane przez nich kolejne stopnie zaawansowania materiału (i później, pośrednio, osiąganie przez nich sukcesów). Być może też celowo będę czasami żonglował tematyką moich zajęć, szczególnie wtedy, gdy można równolegle ciągnąć jakieś działy, żeby dać uczniom i studentom więcej okazji do częściowego zapomnienia i dzięki temu wzmocnienia siły wydobywania. Wydaje mi się, że nie powinno to być bardzo trudne: wystarczy robić to samo, ale w nieco zmienionej kolejności.

Komentarze